29 paź 2012

POLTERGEIST, cz. 1 z 7


Cmentarz Greyfriars, Edynburg

Kszszsz... Widzę wejście do krypty... kszsz... kraty są otwarte... ksz... że tak powiem, ciemno tam, jak w dupie.
Okej, Dave, wchodzicie za trzy, dwa...
Cmentarna aleja z obydwu stron zamknięta była rzędami starych grobowców. Panowała wieczorna szarówka. Przez chwilę było całkowicie pusto i cicho – i nagle z dachów zaczęli się wysypywać antyterroryści. Ustawili się w setki razy przećwiczonych pozycjach przed wejściem do krypty i kilku z nich wpadło z okrzykami do środka. Światła latarek natychmiast rozproszyły mrok i ukazały przerażonych ludzi, przylgniętych plecami do ścian ciasnego kamiennego pomieszczenia. Pośrodku stał mężczyzna; wysoko nad głową trzymał czarny pakunek. Był zdezorientowany wtargnięciem policjantów, ale nie ruszył się z miejsca.
Dave dał znak pozostałym, żeby przestali krzyczeć, a sam opuścił broń, zdjął maskę i zrobił krok w jego kierunku.
N... nie podchodź!
Chcemy ci pomóc. – Ostrożnie zrobił jeszcze jeden krok. – Porozmawiajmy.
Mężczyzna rozglądał się nerwowo. Oddychał szybko i miał nienaturalnie szeroko otwarte oczy. Dave był coraz bliżej.
Pomogę ci zrobić to, co chcesz. Wystarczy tylko, że...
Nagle, jednym szybkim ruchem, Dave wyrwał zamachowcowi paczkę. Dwóch innych policjantów rzuciło się na mężczyznę i obezwładniło go, a pozostali już zaczęli wyprowadzać ludzi.
Dave obejrzał ostrożnie pakunek. Bomba była uzbrojona, ale nie odpalona. Odetchnął z ulgą. Przesunął światłem latarki po sklepieniu i ścianach. Cegły były ogromne i osmalone brudem starości. Na niektórych widać było ślady zadrapań.
Przez chwilę zakręciło mu się w głowie.
Nie! To musi zginąć! Zniszczyło mi życie! – wrzeszczał terrorysta, szamocząc się.
Dave oprzytomniał.
Dobra, zabrać go stąd.
Gdy wywlekli mężczyznę, obrzucił jeszcze raz kryptę spojrzeniem. Niezbyt przyjemne miejsce. Gdyby nie dowodził właśnie akcja, pewnie ciarki przeszłyby mu po plecach.
Wzruszył ramionami i wyszedł.


Poltergeist, cz. 2 z 7

Bryan rzucił teczkę z aktami na biurko i usiadł w obrotowym fotelu.
Poltergeist.
Co?
Dave wyciągnął się w fotelu naprzeciwko i podrapał po ramieniu.
Złośliwy duch. Facet twierdzi, że go opętał. I że niszczy jego życie. Dlatego chciał wysadzić jego kryptę w powietrze.
Dave wywrócił oczami.
Oryginalnie. I musiał to zrobić akurat wtedy, gdy w środku była wycieczka turystów?
Ta wycieczka to jedyny sposób, żeby dostać się do środka. To Czarne Mauzoleum; reklamują je jako jedno z najbardziej nawiedzonych miejsc na świecie. Straszy tam poltergeist Mackenziego. Dziwię się, że o tym nie słyszałeś, długo już mieszkasz w Edynburgu... W każdym razie, tylko przewodnicy wieczornych wycieczek mają klucze do tej części cmentarza.
Dave ponownie sięgnął do ramienia. Bryan kontynuował:
Ludzie piszą w Internecie, że po wizycie w mauzoleum słyszą dziwne odgłosy, nie mogą oddychać, znajdują na swoim ciele swędzące znaki...
Dave momentalnie przestał się drapać. Odchrząknął.
Świr.
Ewidentnie świr! – zaśmiał się Bryan.
No nic – Dave wstał – Dzięki, że zaspokoiłeś moją ciekawość.
Zawsze chętnie to robię! Wiem, że lubisz wiedzieć wszystko o sprawach, w których bierzesz udział. Trzymaj się! – powiedział Bryan i zaserwował mu najszerszy ze swoich uśmiechów.
Dave wyszedł zamyślony z jego gabinetu. Coś nie dawało mu spokoju...


Poltergeist, cz. 3 z 7

Dave zamknął okno. Skrzywił się na dźwięk, który przy tym wydało. Co wieczór obiecywał sobie, że je naoliwi i zawsze zapominał.
Lubił swoje mieszkanie na poddaszu, mimo że wszystko tu skrzypiało, trzeszczało i chrobotało, kiedy się poruszał. Ale cóż, przynajmniej mieszkał w jednej z najstarszych dzielnic i w jednym z najstarszych budynków w Edynburgu.
Odwiesił szlafrok, zgasił lampkę i położył się w łóżku. Leżał przez chwilę, gapiąc się w padający na sufit trójkąt światła z ulicznej latarni. To właśnie lubił. Kiedy kręcił się po mieszkaniu, wszystko wydawało jakieś odgłosy, ale gdy już się położył, słyszał, jak bardzo w tej części miasta jest cicho.
W pewnej chwili przez trójkąt światła przemknął jakiś cień. Dave z niedowierzaniem zamrugał oczami. Przecież mieszka na poddaszu. Czyżby ktoś był na zewnątrz?
Zerwał się i wyjrzał przez okno. Na wysokości parapetu rozciągał się lekko spadzisty, pokryty łupkiem dach. Nocne niebo przesłaniały ponure chmury. Jak zawsze. Dach był całkowicie pusty.
Nagle w kuchni rozległ się jakiś hałas – jakby dwa garnki obiły się o siebie. Dave chwycił leżący na stoliku służbowy pistolet, sprawnym ruchem włożył magazynek i ruszył bezszelestnie w głąb mieszkania.
Hałas powtórzył się. Dave błyskawicznie zapalił światło i stanął w drzwiach do kuchni w pozycji do strzału. Duży, szary szczur na szafce wystraszył się i czmychnął pomiędzy łyżkami i garnkami – wywołując jeszcze więcej hałasu – prosto do dziury za zmywarką.
Dave opuścił broń i pokręcił głową, śmiejąc się w myślach z własnej głupoty. Od czasu wczorajszej akcji na cmentarzu był jakiś nieswój.
Niespodziewanie, szczur wybiegł z kryjówki w popłochu i, nim Dave zdążył się obejrzeć, zniknął za rogiem. Garnki ponownie zaczęły drżeć i brzęczeć, łyżki obijały się o siebie, a światło zaczęło mrugać. W końcu jeden talerz przesunął się wzdłuż całego blatu i z impetem uderzył w ścianę, rozbryzgując się na milion kawałków.
I wszystko ucichło.
Dave jeszcze przez kilka minut stał oniemiały na środku kuchni, zanim sztywnym krokiem człowieka, który przed chwilą doświadczył traumy, wrócił do łóżka i położył się spać.


Poltergeist, cz. 4 z 7

Dave siedział jak struty przy swoim biurkiem w wydziale specjalnym. Patrzył tępo w jeden punkt, nie mogąc zapomnieć o minionej nocy. Jedyna jego zewnętrzna aktywność sprowadzała się do regularnego drapania w ramię prawej ręki.
Dave. – Usłyszał znajomy głos i ktoś przysiadł na jego biurku. To był Bryan. – Znasz już najnowsze wieści? Ten facet z cmentarza popełnił samobójstwo.
David natychmiast oprzytomniał i odwrócił się w stronę przyjaciela.
Samobójstwo? Jak to?
Jeszcze nie wiemy. Wygląda to tak, jakby się udusił... sam. – Bryan spojrzał na zegarek. – No, muszę lecieć. Trzymaj się, stary. – Klepnął go w plecy. – Będę cię informował.
I odszedł. Ale Dave wcale nie był tymi informacjami zachwycony.


Poltergeist, cz. 5 z 7

Gdy wziął prysznic, poczuł się trochę lepiej. Dziwne wydarzenia minionej nocy wydawały mu się teraz zaledwie złym snem. Martwiła go tylko ta rana na ramieniu. Przestała już swędzieć, ale zaczęła boleć. I paskudziła się.
Stojąc przed lustrem, badał dokładnie zaczerwienione miejsce. Zawsze był zdrowy i dobrze zbudowany. A co, jeśli to...
Potrząsnął głową, odrzucając te myśli. Jutro po prostu pójdzie do lekarza i dowie się, w czym rzecz.
Ubrał się i poszedł w stronę kuchni. Kolacja była już właściwie gotowa. Gdy Lisa przyjdzie, wystarczy tylko podgrzać sos i makaron i...
Stanął w drzwiach do kuchni, nie wierząc własnym oczom. Talerze były porozbijane, garnki leżały na podłodze, a sos boloński spływał rozbryzgany z szafek i ścian.
Czy to naprawdę mógł być szczur?
*

Wpuścił ją do środka, zamknął drzwi i pomógł jej zdjąć płaszcz. Jeszcze nigdy nie wyglądała tak seksownie. Miała na sobie krótką czarną sukienkę, która opinała ciasno jej ciało i... zastanawiał się, czy miała na sobie w ogóle coś jeszcze.
Wejdź – wykrztusił.
Lisa uśmiechnęła się z zachwytem, widząc elegancko przygotowany stół dla dwojga, oświetlony tylko blaskiem świec.
Makaron trochę nie wyszedł... Masz ochotę na zupkę chińską?
Spojrzeli sobie w oczy i Dave myślał, że za chwilę oboje wybuchną śmiechem, ale zamiast tego Lisa zbliżyła usta do jego ucha i wyszeptała:
A może po prostu ty masz ochotę na mnie?
Wpadli sobie w objęcia i wylądowali na ścianie. Lisa oplotła jego biodra nogami, a on wchodził w nią raz za razem i oboje pojękiwali z rozkoszy.
Po chwili było po wszystkim.
Lisa, z cudownie zmierzwionymi włosami, rzuciła mu gorące spojrzenie.
Może trochę się ogarnę, zanim coś zjemy. – I poszła do łazienki.
Dave spoglądał za nią w ciemność, wciąż uspokajając oddech. Nagle rozległ się jej krzyk:
Ty gnojku! – I usłyszał jak otwiera drzwi i zbiega po schodach na dół.
Ruszył za nią, ale to, co zobaczył w otwartych drzwiach do łazienki, zatrzymało go w miejscu. W środku, na lustrze, widniał wysmarowany sosem do spaghetti napis: Zjem Twój płód.
Dave poczuł, że serce przestaje mu bić. Poznali się z Lisą zaraz po tym, jak poroniła...


Poltergeist, cz. 6 z 7

Miał dzisiaj wolne. I bardzo dobrze. Zdążył już pójść do lekarza, zdążył zrobić badania, a godzinę temu zaparkował przed biblioteką. Kobieta przyjmująca zamówienia w czytelni trochę się zdziwiła, gdy rozgorączkowany poprosił o wszystko, co ma jakikolwiek związek z cmentarzem Greyfriars i poltergeistem, ale cóż – on potrzebował informacji i to tak szybko, jak to możliwe.
Siedział teraz nad stosem gazet i książek i z każdą chwilą to, co czytał, napawało go coraz większym przerażeniem. Mackeznzie był prawnikiem na dworze Karola II i zasłynął z okrucieństwa, z jakim przesłuchiwał i zabijał zbuntowanych przeciwko religijnej władzy króla Konwenantów. Wyrywanie paznokci, przypalanie, a potem podtapianie i bicie do krwi należały do standardowych metod wymuszania zeznań. Tych, którzy mimo wszystko nie chcieli przyjąć zwierzchnictwa króla, zamknął na całą zimę w ogrodzonej wysokim murem części cmentarza, tworząc pierwszy w Europie obóz zagłady – na 250 lat przed działaniami Hitlera. Kiedy Mackenzie umarł, pochowano go właśnie tutaj.
Dalej było już tylko gorzej. W 1998 roku szukający schronienia włóczęga włamał się do krypty Mackenziego i sprowokował ducha do działania. Od tej pory poltergeist regularnie atakował odwiedzających mauzoleum turystów. Dave przeczytał kilka nagłówków w starych numerach Edinburgh Evening News:
Turyści wyszli z siniakami, zadrapaniami i pręgami.
Po wizycie w Czarnym Mauzoleum kobieta dostała ataku padaczki.
Nieznana siła przycisnęła zwiedzających do ziemi.
Szkocki cmentarz – 80 ataków ducha w ciągu ostatnich 18 miesięcy.
W 2000 roku na cmentarz przybył wielebny Colin Grant, by dokonać egzorcyzmów. Kilka tygodni później zmarł na atak serca. Tuż przed śmiercią powiedział: Tę kryptę trzeba...
Dave'a oderwała od lektury zmiana na ekranie tableta – przyszła wiadomość z kliniki. Wynik był pozytywny. POZYTYWNY. To znaczy, że miał raka... Cholera jasna, miał na ramieniu raka!
Zabuczał jego telefon. Dzwoniła siostra. Dziwne, nie odzywała się od dawna.
Tak? – odebrał, nie zwracając uwagi na karcące spojrzenia innych czytelników.
Dave... Och, Dave... – zaczęła Susan łamiącym się głosem. – Chodzi o mamę... – Chwila przerwy. – Nie żyje.
David zakończył połączenie i powoli powrócił wzrokiem do przerwanego zdania w książce. Wielebny Grant powiedział: Tę kryptę trzeba zniszczyć.


Poltergeist, cz. 7 z 7

Praca dowódcy jednostki specjalnej jest niebezpieczna, ale ma też pewne zalety. Na przykład, zapewnia dostęp do całego arsenału broni i materiałów wybuchowych.
Dave przepchnął się na przód grupy turystów, grożąc bronią odebrał przewodnikowi klucze i zamknął za sobą bramę Więzienia Konwenantów, odcinając się od pozostałych. Nie zwracając uwagi na ich krzyki, niespiesznie podszedł do drzwi krypty. Westchnął, po czym otworzył je i wszedł do ciemnego wnętrza. Na posadzce położył torbę, a obok latarkę, skierowaną tak, by mógł dobrze widzieć, co robi. Ostrożnie wyjął owalny szary pojemnik – a potem drugi, trzeci i czwarty – i zaczął rozlokowywać je w rogach mauzoleum. Następnie przeciągnął pomiędzy nimi kable i podłączył wszystkie do przypominającego pilota urządzenia, które umieścił na środku krypty. Drugie takie samo wziął ze sobą i już chciał wyjść, gdy drzwi otworzyły się gwałtownie, a do środka wpadli uzbrojeni po zęby policjanci z drużyny specjalnej – JEGO drużyny – i pojmali go szybko i skutecznie.
Nie! – wrzeszczał Dave, kiedy wyciągali go na zewnątrz – Nieeeeee! Muszę ją zniszczyć!
Po chwili on i jego krzyki znikli, a do mauzoleum z zawieszoną na płaszczu odznaką wszedł Bryan. Skierował światło latarki na ładunki wybuchowe, a potem omiótł nim sklepienie i ściany... i poczuł się jakoś dziwnie...

Koniec
Nie Twój klimat? To może przeczytaj Camera obscura
 

Toplista: Najlepsze Horrory w Necie
Toplista: Opowiadania
Toplista: Straszne historie