Szron, cz. 3 z 6
Billy miał okienko, ale nie wyszedł na boisko. Ostatnio w ogóle rzadko tam bywał. Siedział w pustej klasie od chemii i czekał. W końcu drzwi otworzyły się i stanęła w nich ONA. Poczuł, jak ciepło rozchodzi się po całym jego ciele.
Była taka seksowna!
Uśmiechnęła się, zamknęła za sobą drzwi i podeszła do niego uwodzicielsko. Wstał i chciał się przywitać, ale ona położyła mu palec na ustach. Potem rzuciła torebkę na ławkę, odgarnęła włosy i uklękła, sięgając do jego rozporka.
Billy wypuścił powietrze. Zamknął oczy i rozkoszował się tym, co mu robiła. A była w tym naprawdę dobra.
Nie obchodziło go, co myślą o nim jego koledzy. Nie obchodziło go, co myślą dyrektor i rodzice. Wszyscy domyślali się, że spotyka się z nauczycielką, ale to nie było ważne. To idioci. Tylko ona naprawdę się liczyła; tylko ona go rozumiała. Jedynie ona potrafiła rozmawiać o dziełach transcendentalistów.
I tylko dzięki niej zaliczył poprzedni rok.
Oddychał głośno. Krew pulsowała mu w żyłach, szumiało mu w głowie. Walczył, by wytrzymać jak najdłużej. Przez chwilę miał wrażenie, że słyszy odległy trzask. Nie ważne, było już tak blisko. Czuł wspaniałe ciepło, coraz bardziej i bardziej...
I nagle poczuł chłód.
Otworzył oczy. Była nieruchoma, pokryta czymś dziwnym... Była całkiem zmrożona!
Billy wyciągnął go szybko. Marleene dosłownie rozpadła się na kawałki. Chłopak zdusił okrzyk przerażenia i wskoczył na ławkę. Miejsce, w którym przed chwilą stał, natychmiast pokrył skwierczący szron.
I zaczął się wspinać w górę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz