17 mar 2013

MROŹNA OTCHŁAŃ, cz. 1 z 8


Nad bezkresną połacią antarktycznych śniegów słońce wisiało już nisko. Niebo wciąż było względnie jasne, ale przy horyzoncie rozciągał się żółty pas zachodu. Rozległ się furkot i zza linii wzgórza wyłonił się kołysany przez wiatr helikopter. W kabinie znajdowało się dwoje ludzi.
Wow... A więc to jest jezioro Wostok! – powiedziała z zachwytem Ingrid.
Pod nimi rozciągało się gigantyczne, owalne pole wiecznego lodu, otoczone białymi wzniesieniami. Musiało mieć w przybliżeniu 200 na 50 kilometrów. Przy jednym z brzegów znajdowała się baza – podłużny budynek, wysoka wieża wiertła i kilka pojazdów, z tej wysokości wyglądających jak zabawki.
Niesamowite – dodała.
Ingrid była szczupłą blondynką o typowo skandynawskiej urodzie. Na nosie miała okulary w grubych oprawkach. Obok niej, w dużym hełmofonie, siedział pilot.
Poczekaj, aż zrobi się ciemno – skomentował.
Spojrzała na niego pytająco, ale on tylko uśmiechnął się tajemniczo i wskazał ruchem głowy na horyzont. Słońce właśnie schowało się za wzgórzem i na niebie pokazały się gwiazdy. Ingrid przeniosła wzrok na jezioro... i oniemiała.
Pod grubą na cztery kilometry lodową taflą rozciągała się jaskrawo świecąca cienka sieć, o strukturze tak skomplikowanej, że trudno ją było ogarnąć umysłem.
O mój Boże... – wykrztusiła wreszcie. – Co to jest...?
Andriej spojrzał na nią uważnie i powiedział tylko:
Tego właśnie masz się dowiedzieć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

 

Toplista: Najlepsze Horrory w Necie
Toplista: Opowiadania
Toplista: Straszne historie