17 wrz 2010

OUT OF BODY EXPERIENCE, cz. 1 z 7

Trzy...

Wyrównał oddech. Spokojny i głęboki.

Dwa...

Jeden po drugim, wyłączał poszczególne zmysły.

Jeden...

Pod zamkniętymi powiekami widział wnętrze swojego pokoju. Nie, nie widział go – on je czuł...

Zero.

Uniósł się powoli do pozycji siedzącej. Spuścił nogi z łóżka i ostrożnie wstał. Odwrócił głowę. Jego czternastoletnie ciało leżało na pościeli w paski. Pierś unosiła się i opadała leniwie.

Ale ON stał obok. Widział swój pokój, widział siebie, ale naprawdę nie było go tam. Był na zewnątrz. Był wolny.

Niezwykle skupiony, przesunął wzrokiem po pomieszczeniu. Widział stare ściany, obłożone pociemniałą tapetą. Widział wiekową szafę z grubego, prawie czarnego drewna. Widział swoje biurko przy oknie, za którym zachodziło słońce...

Otworzył oczy. Coś mu przeszkodziło.

Głos rozbrzmiał jeszcze raz.

– Terence! – usłyszał – Terry, jedzenie na stole!

To ciocia Saundra wołała na kolację.

No cóż, znów był w sobie. Znowu czuł napięcie mięśni, czuł, jak krew płynie w jego żyłach. Wstał i poczłapał w kierunku drzwi, aby zejść na dół.

Out of Body Experience, cz. 2 z 7

Out of Body Experience – doświadczenie przebywania poza własnym ciałem, głosił napis u góry ekranu. Kursor myszy powędrował niżej, a potem jeszcze niżej. Zatrzymał się na wytłuszczonych słowach: OBE-Forum. Terence po raz ostatni przeglądał szczegółowe porady.

Ktoś zapukał lekko i drzwi otworzyły się. Chłopak odwrócił się ze swojego miejsca przy biurku.

– Dobranoc, Terry – powiedziała ciocia Saundra.

– Dobranoc! – dodała zza jej ramienia Jessica.

Terry pomachał im i zamknęły drzwi. Odkąd przyjechał na wakacje do starego domostwa ciotki i kuzynki Jess, właściwie niewiele z nimi rozmawiał. Może powinien poświęcać im trochę więcej czasu... No cóż, zrobi to, ale najpierw musi wykonać ten najważniejszy, ostateczny krok.

– Tylko nie siedź zbyt długo! – usłyszał jeszcze z korytarza. Ciotka mówiła tak każdego wieczoru i był to niechybny znak, że idzie spać i już się tego dnia nie pojawi.

Terry zatrzasnął laptopa i włączył latarkę. Gdyby nie ona, w pokoju panowałaby całkowita ciemność. Zachmurzone nocne niebo za oknem nie przepuszczało ani odrobiny blasku gwiazd czy księżyca.

Tylko drzewa skrzypiały cicho na wietrze.

Uchylił skrzydło szafy. Mimo jej wieku, zawiasy nie wydały najmniejszego dźwięku. Terence wiedział, że na dnie jest wystarczająco dużo miejsca, by mógł się wygodnie położyć. Sporo wcześniej przygotował i rozłożył koc.

Wszedł do środka. Zamknął się, ułożył i zgasił latarkę. Był teraz tam, gdzie nikt go nie znajdzie. Nawet jeśli, z jakiegoś powodu, Jess albo ciocia zajrzą do pokoju, zobaczą, że smacznie śpi, skulony pod kołdrą. A raczej, jego wypchana poduszkami piżama i kudłata szczotka imitująca włosy.

Opuścił powieki i rozluźnił się. Wyrównał oddech.

Rozpoczął odliczanie...

Out of Body Experience, cz. 3 z 7

Nie czuł. Ale widział. Widział szafę, w której leży. Widział każdy szczegół pokoju, mimo, że był on skąpany w nieprzeniknionej czerni. Widział ścienny zegar, który wskazywał północ. Wszystko było szare, ale jednak – widział.

Wyobraził sobie, że robi krok do przodu... i poruszył się. Był teraz przed drzwiami. Boże, to niesamowite!

Jeszcze chwila skupienia i znalazł się po ich drugiej stronie. Sunął – nie, jego świadomość sunęła – wysoko sklepionym korytarzem, wzdłuż balustrady. Minął wyjście na taras, minął pokój Jessiki, potem cioci. Zatrzymał się na szczycie schodów. Ma nimi „zejść”? A może jest jakiś inny sposób?

Terence skumulował energię i nagle zobaczył przed sobą drzwi frontowe.

Był na dole!

Kolejny mentalny krok i znalazł się na werandzie. Wiatr wyginał gałęzie drzew w ogrodzie; Terry nie czuł go, ale widział, jak się ruszają. Chyba nawet zaczynał padać deszcz.

Cholera, ale trzeba kontrolować czas. Bycie OBE dłużej niż parę minut jest niezmiernie niebezpieczne.

Skupił się. W okamgnieniu wrócił na piętro. Potężny, stojący pod ścianą zegar wskazywał: kwadrans po dwunastej.

Niech to szlag...

Out of Body Experience, cz. 4 z 7

Chłopak bezradnie patrzył na szafę. A przez drzwi szafy, na swoje ciche, bezwładne ciało w jej wnętrzu. Skupiał myśli najmocniej jak potrafił, ale nic to nie dawało. Fakt, że narastała w nim panika, nie ułatwiał mu zadania.

Tak nie może być, jeśli w porę nie powróci do ciała, zostanie w takim stanie NA ZAWSZE...

Gdyby tylko coś się wydarzyło, coś co przerwie mu skupienie, co go obudzi.... Gdyby ktoś tu nagle wszedł i....

Drzwi pokoju uchyliły się i na podłodze zatańczył krążek światła. Jessica zajrzała ostrożnie, po czym, upewniwszy się w blasku latarki, że Terry śpi, dopadła komputera.

Do diabła, powinien był się domyślić, że przychodzi tu w nocy i korzysta bez pytania z jego laptopa. Ale tym razem nie ma co się złościć. To może być szansa.

Jess stukała w klawisze wpatrzona w jaśniejący w mroku prostokąt ekranu. Chatroom nr 6, klik. Od razu zaczepił ją jakiś chłopiec.

Pisała już z dwoma osobami, gdy na ekranie pojawiło się nowe okno. Użytkownik nieznany.

JESS... – napisał.

LadyDemon33: Kto jesteś? Skąd znasz moje imię??

Użytkownik nieznany: JESS... POMÓŻ... JESSSSSSS...

LadyDemon33: Głupie żarty... :/

Użytkownik nieznany: JESSSSSSSSSSSSSSS...

Coś strzeliło, nastąpiło spięcie, poleciał dym i ekran zgasł.

Dziewczyna krzyknęła przerażona i wybiegła z pomieszczenia.

Terry w myślach pokręcił głową. To bez sensu. Ona jest na to zbyt głupia, stwierdził.

I zbyt wścibska...

Poczuł przypływ nowej, ekscytującej energii.

Ruszył za nią.

Out of Body Experience, cz. 5 z 7

Jessica nie rozumiała, co się dzieje. Cała drżąca, bała się wyściubić spod kołdry choćby czubek nosa. Za oknem jej pokoju, daleko na horyzoncie, mrygały nieme łańcuchy błyskawic. Odkąd komputer się spalił – zapewne przez nadciągającą burzę – dziewczyna czuła narastający niepokój. Jakby coś miało się zdarzyć, coś niedobrego, ale nie wiedziała, co.

Zawsze nakrywała się kołdrą, kiedy nie chciała słyszeć tych dziwnych stuków i jęków starego domu. Stawały się wtedy stłumione i dalekie.

Ale przecież nie znikały zupełnie.

Skrzypienie dochodziło od strony drzwi. Jakby ktoś postawił nogę na podłodze... Cholerne przedpotopowe drewno! Niech ta noc się wreszcie skończy...

Ale coś skrzypnęło ponownie. Tym razem bliżej łóżka. O wiele, wiele bliżej...

Jessica uniosła delikatnie kołdrę i wyszeptała drżącym głosem:

– Ciocia?

Ktoś z wielką siłą wyrwał dziewczynie nakrycie z rąk i zsunął na podłogę, odsłaniając jej zwinięte w kłębek ciało. Jess krzyknęła i zerwała się z łóżka, pędząc na oślep w stronę drzwi. Wypadła na korytarz, wbiegła do pokoju ciotki, upadła na kolana przy jej łóżku i zaczęła ją budzić. Trzęsła nią, szarpała, ale to nic nie dawało – spała, jak zabita. Pewnie znów łyknęła przed snem lampkę koniaku...

Miarowe, ledwo słyszalne chrapanie starszej pani przywróciło Jessice jasność myślenia. Odwróciła się i rozejrzała po ciemnym pomieszczeniu.

Cisza i spokój.

Rany, jakie to durne co ona robi! O mało nie wyszła na idiotkę. Najlepiej będzie, jeśli wstanie i wróci do siebie, zamiast urządzać tu przedstawienia.

I, ledwie się uniosła, poczuła zimny dreszcz. Po lewej coś zaczęło zgrzytać. Spojrzała tam. Obity w masywne ramy portret dziadka przesuwał się w mroku wzdłuż ściany, jak żelazna płytka podczas zabawy z magnesem. Na wpół sparaliżowana strachem zrobiła parę kroków do tyłu, w stronę wyjścia. Jeden za drugim, bardzo powoli... Wtedy obraz zatrząsł się, zaszurał i uderzył z impetem w podłogę tuż obok jej stóp.

Out of Body Experience, cz. 6 z 7

– Boże, nieee! – Jessica zakryła dłońmi uszy i odwróciła się na pięcie, wybiegając na korytarz. W ciemności, ryzykując złamanie karku, zbiegła po schodach i przemknęła przez hol, zatrzymując się w kuchni.

Pomieszczenie było wąskie i z dwóch stron obstawione sprzętami. Pośrodku widniało mokre od deszczu okno, a za szybą błyskawice podświetlały poskręcane gałęzie ogrodowych drzew.

Dziewczyna spojrzała w górę. Pod sufitem wisiały w rzędzie rzeźbione, drewniane szafki. To nienormalne, ale odniosła wrażenie, że zaczynają się trząść...

Tak, ciche grzechotanie stawało się coraz wyraźniejsze; dębowe drzwiczki drżały i klekotały w zawiasach, jakby miały wszystkie za chwilę wypaść. A Jess serce waliło jak szalone. Czuła się niczym w horrorze!

Natężenie klekotania wzrastało. Meble drgały, ożywione jakąś niezrozumiałą energią, wciąż bardziej i bardziej...

W jednej sekundzie szafki pootwierały się, z niewiarygodną siłą wypluwając z siebie tuzin ostrych jak brzytwy kuchennych noży. Ich ostrza powbijały się w parkiet, zatapiając w drewnie, jak pikujące ptaki, które wpadają w ocean. Jessica leżała obok, a po jej skroniach, rękach i stopach spływały strużki krwi, sączącej się z poranionej skóry i wsiąkającej w biel nocnej koszuli.

To wszystko można było zobaczyć w świetle błyskawicy. Blask następnej ukazał coś jeszcze – widmową sylwetkę chłopca, kucającego przy sterczących z podłogi nożach i wyciągającego po coś rękę. Gdy jeszcze jeden piorun rzucił jasność na małą kuchnię, widać było, jak niewyraźny kształt stoi nad ciałem przerażonej dziewczyny z ostrzem w dłoni i szykuje się do zadania śmiertelnego ciosu.

Ale tym razem huknął grzmot...

Out of Body Experience, cz. 7 z 7

Terry obudził się, kaszląc i dusząc. Z trudem łapał powietrze. Gdy ciężar z jego płuc opadł, chłopak odszukał i włączył latarkę. Był w szafie. Czyli dokładnie tu, gdzie być powinien. Z powrotem w swoim ciele. Odetchnął raz jeszcze. Może to był tylko zły sen?

Ale usłyszał stłumione odgłosy burzy. I wiedział już, że nie śnił, ale przeżył to naprawdę.

*

Przy śniadaniu ciotka patrzyła na sińce Jessiki z niedowierzaniem. Nikt nie odezwał się ani słowem – siedzieli we trójkę i w milczeniu smarowali bułki dżemem. Wyglądało na to, że Jess nie powiedziała cioci prawdy, a jeśli powiedziała cokolwiek, to na pewno nie to, że w nocy zaatakowała ją zjawa. Pewnie wymyśliła jakąś historyjkę o tym, że podrapała się przy chodzeniu przez sen.

Co dziwniejsze, w kuchni nie było śladu po zdarzeniach sprzed paru godzin. Czyżby dziewczyna wszystko posprzątała i zamierzała o całej sprawie zapomnieć? Terry modlił się w duchu, żeby tak było.

A Jessika? Nie była przestraszona. Nie widać było po niej złości. Wręcz przeciwnie, zdawała się być bardzo spokojna i skupiona. Wzrok miała spuszczony, wlepiony gdzieś w talerz.

Czajnik zagwizdał i ciotka Saundra wstała od stołu, aby zaparzyć herbatę. Dopiero wtedy Jess spojrzała na brata. Spojrzała mu prosto w oczy, a jej wzrok był tak zimny i straszny, że Terence mimowolnie zadrżał. Jednocześnie, poczuł, że telefon wibruje w jego kieszeni. Wyciągnął go i powoli uniósł tak, by znalazł się w zasięgu wzroku. Zerknął przelotnie na siostrę – uśmiechała się...

Odczytał wiadomość: DZISIAJ TO JA POBAWIĘ SIĘ Z TOBĄ.
Koniec
Chcesz więcej strachu? Przeczytaj Bez walki się nie oddam
 

Toplista: Najlepsze Horrory w Necie
Toplista: Opowiadania
Toplista: Straszne historie