27 paź 2009

Granica bólu cz. 5 z 6

Déjà vu? Niestety, nie. Jack leżał na posłaniu w znanym mu już małym gabinecie. Obok młoda lekarka stała przy biurku, zapisując coś w notatniku. Ale tym razem, jego nogi i prawy nadgarstek przypięte były do łóżka skórzanymi pasami, zaś lewą rękę usztywniał dziurkowany plastikowy rękaw. Mówiąc wprost – nie był w stanie się ruszyć, oprócz lekkiego przekręcenia głowy.

– Och, już pan nie śpi? – zabrzmiał słodki głos – Więc, spotykamy się znowu.

Kobieta spoglądała na niego ze swym drapieżnym uśmiechem. Za jej szczupłą sylwetką, po drugiej stronie pokoju, znajdowało się drugie łóżko. Białe prześcieradło okrywało nieregularny, podłużny kształt. Pani doktor odwróciła się na chwilę, podążając za wzrokiem dziennikarza.

– To pan Craftman. Właśnie sporządzam raport – pochyliła się ponownie nad dzienniczkiem – Biedak nie przeżył operacji. Doktor Damspell twierdzi, że to pana wina.

Nagle Jack wszystko sobie przypomniał. I zadrżał. Damspell zechce i jego wykończyć, to pewne, ten drań to jakiś psychopata!

Co zrobić?

– Pani doktor? – poczekał, aż na niego spojrzy – Proszę mi pomóc... Nie mam nic wspólnego ze śmiercią pana Craftmana. Zakradłem się do piwnicy, usłyszałem krzyki... Wtedy złamałem rękę. Ale pani nie ma pojęcia, co się tutaj wyprawia! Doktor Damspell zamęczył tego starszego człowieka na śmierć... Craftman wrzeszczał, jakby operowano go bez znieczulenia!

Przełknął ślinę i patrzył na kobietę z nadzieją.

– Oczywiście, że operowano bez znieczulenia – odpowiedziała spokojnie – Na tym opiera sięteoria granicy bólu. „Co cię nie zabije, to cię wzmocni”, jak mawia doktor. Widzi pan, on założył, że poddanie uszkodzonej lub chorej partii tkanek pacjenta bodźcom, które wywołują krańcowy ból, stymuluje organizm do natychmiastowego wyeliminowania owego bólu, razem z przyczyną choroby. Oczywiście, występuje moment krytyczny, z którego pacjent nie zawsze wychodzi cało. W przypadku pana Craftmana, zgon nastąpił, ponieważ operację przerwało wtargnięcie niezapowiedzianego gościa.

– Boże... Słyszeliście kiedyś o przysiędze Hipokratesa? – Jack wyszeptał przerażony.

– Przeprowadzanie tego typu zabiegów wymaga niesłychanej koncentracji – kontynuowała – Dlatego chirurgowi nie wolno w żaden sposób przeszkadzać. Ale tym razem zadbamy o to, by nieprzewidzianych zdarzeń nie było. To znaczy, lada moment, gdy doktor zajmie się panem.

Jack chciał jeszcze coś powiedzieć, lecz do gabinetu weszli sanitariusze i zaczęli wywozić go na korytarz. Chwilę później nad jego głową przesuwały się wygaszone pręty jarzeniówek, a koła metalowego łóżka skrzypiały żałośnie. Leżał bez ruchu. Zbyt bardzo się bał, aby cokolwiek zrobić. Lekarka szła obok. Nagle poczuł, jak jej delikatna dłoń wsuwa mu pod rękaw piżamy coś gładkiego i zimnego. Szybko zrozumiał – w tajemnicy podała mu skalpel.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

 

Toplista: Najlepsze Horrory w Necie
Toplista: Opowiadania
Toplista: Straszne historie