31 paź 2010

Planeta nicości, cz. 5 z 6

Korytarz był niski i klaustrofobicznie ciasny. Jego koniec ginął w mroku, a chropowate skalne ściany pokrywała wilgoć. Keizo nie miał wątpliwości – to była woda.

Coś w jego mózgu zaskoczyło i odebrał sygnał od Nancy.

– Idź prosto i za następnym wyłomem skręć w prawo.

Poczuł ogromną ulgę.

– Nancy, nareszcie! Zastanawiałem się, czy wszystko w porządku, dlaczego się nie odzywałaś?

Cisza. Tylko on i ciemny walcowaty tunel.

– Nancy, słyszysz mnie?

Żadnej odpowiedzi. W zamian za to natrafił na litą ścianę i dwie odnogi – w prawo i w lewo.

Po chwili wahania skręcił w tę pierwszą.

– Teraz szukaj drogi prowadzącej w lewo i w dół – Nancy odezwała się ponownie, dziwnie zimno i beznamiętnie.

Keizo nabierał złych przeczuć. Najpierw brak kontaktu i te dziwne rysunki – zdawały się sugerować, że dawni mieszkańcy planety doświadczyli straszliwego losu ze strony zwierząt. Tajemnicze symbole nad sylwetkami bestii i ich ofiar mogły oznaczać zagrożenie lub strach, ale równie dobrze szerząca się między nimi chorobę. Albo coś gorszego niż chorobę. Agresywną, nie znoszącą sprzeciwu inteligencję, która opanowywała układy nerwowe poszczególnych osobników… I jeszcze to niecodzienne zachowanie Nancy. Czy to możliwe, by padła jej ofiarą?

Mężczyzna otrząsnął się. Te stare korytarze przyprawiały go o dziwne myśli. Odszukał zakręt i podążył tunelem opadającym lekko w dół. Szedł przez kilka minut, aż stanął nad krawędzią nieprzeniknionej otchłani. Ku jej niewidocznemu dnu prowadziły przerażająco strome schody.

– Bez obaw, możesz tam zejść – odebrał kolejny zdawkowy komentarz od pani nawigator.

Przykucnął ostrożnie i wymacał ręką oderwany od jednej ze ścian fragment skały. Chwycił go i cisnął w przepaść.

Rozległo się kilka głuchych uderzeń, w miarę jak kamień odbijał się od skalnych ścian, a kiedy dotknął dna, z głębi dobiegł harmider żarłocznych dźwięków.

To nic, że Keizo ich nie słyszał. W noktowizorze widział doskonale, jak daleko w dole zaroiło się od ciepłych czerwonych kształtów. Natychmiast zerwał łączność z Nancy i zerwał się do biegu. A więc jednak miał rację. To coś dopadło także i ją. Nie mógł jej już ufać, chciała zwabić go w pułapkę. Musiał jak najszybciej wydostać się z jaskini.

Mijając kolejne zakręty, Keizo myślał szybko. Nancy na pewno wyczuła poruszenie wśród tych stworzeń; może pomyśli, że już go pożarły, a wtedy on… Zaraz, zaraz, ale chyba nie tędy szedł przedtem? Mężczyzna zdał sobie sprawę, że wpada w panikę. Zgubił drogę. Wykonał o parę zakrętów za dużo, na pewno nie wędrował tędy wcześniej…

Nagle poczuł, że skała, w której się znajduje, zaczyna drżeć. Praktycznie wszystko zaczęło drżeć, jakby rozpętało się trzęsienie ziemi albo…

Keizo przypomniał sobie o trzecim księżycu. I zrozumiał.

Przypływ. A więc na tej planecie jest ocean…

I, ledwo zdążył o tym pomyśleć, tunel wypełnił pędzący z potworną mocą strumień wody, który porwał go i roztrzaskał bezlitośnie jego wątłe kości o twarde ściany skalnych tuneli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

 

Toplista: Najlepsze Horrory w Necie
Toplista: Opowiadania
Toplista: Straszne historie