17 mar 2013


Mroźna otchłań, cz. 5 z 8

Kim pani jest? – Andriej patrzył na kobietę spod przymrużonych powiek. Stali w rzędzie pod ścianą, a ona celowała wciąż w ich kierunku z broni.
Porucznik Isabel Marschall, służba bezpieczeństwa ONZ. – Pokazała na chwilę odznakę. – Zabezpieczam tę misję. – Popatrzyła po nich wszystkich i westchnęła. – W razie, gdyby coś wymknęło się spod kontroli.
Ingrid starała się zachować bezpieczną odległość od obydwu mężczyzn.
Pod tym jeziorem są organiczne nanoboty... – Jej głos drżał. – Zbudowane na wirusach... Uwięzione od miliona lat... – Spojrzała na agentkę. – Wie pani, co to oznacza?
Wiem. – Rozejrzała się. – Zaraz... Gdzie jest profesor Morimoto?
Rozległ się mechaniczny jęk i wszystkie światła zgasły. W ciemności wyraźnie było teraz widać dwie fluorescencyjne postacie. Ich tętnice i żyły świeciły jaskrawą zielenią. To krążyło w ich układach krwionośnych.
Jedna z postaci rzuciła się w stronę Isabel.
Stój!
Rozległ się strzał. Kształt upadł, wstrząsany drgawkami. Drugi wahał się przez chwilę, lecz w końcu podbiegł do niego i przylgnął. Dała się słyszeć seria przyprawiających o mdłości mokrych dźwięków i dwa zielone skupiska żył zaczęły się łączyć, przeplatać i zawiązywać. W końcu stworzyły zupełnie nowy, przerażający kształt. Rozległ się ochrypły ryk, a potem ogromny, świecący w ciemności żyłami stwór z tętentem wypadł z pomieszczenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

 

Toplista: Najlepsze Horrory w Necie
Toplista: Opowiadania
Toplista: Straszne historie